sobota, 31 marca 2012

Tolerancja


Dlaczego nie mówimy o tym, co nas boli otwarcie
Budowa ściany wokół siebie - marna sztuka
Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą
Czasami tylko tego pragnę, tego szukam

Na miły Bóg, życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać


Problemy twoje, moje, nasze boje, polityka
A przecież każdy włos jak nasze lata policzony
Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci
Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam

Na miły Bóg... – Stanisław Sojka

piątek, 30 marca 2012

WENUS

Dawno nie było ciekawego rysunku z planetami, to nadrabiam ten brak. Moja ulubiona planeta - Wenus. Powtarzam: Stwórca przemawia do mnie Liczbami. Rok Wenus x 0,618 = 139. To przypadkiem jest mój Kin z kalendarza Majów. A przypadków nie ma. Czytelnikom życzę miłego weekendu. Sobie nie, dlatego, że od ładnych kilku lat każdy dzień w moim kalendarzu traktuję jak niedzielę. ------------Szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a otworzą wam. Tylko nie proście, nie jesteście żebrakami. A szczęście od zawsze masz człowieku w sobie. Oto jest moja prawda, "a prawda cię wyzwoli".

Deepak Chopra


Jesteś tym, czym głębokie twe pragnienie. Jakie twe pragnienie, taka twoja wola. Jaka twoja wola, taki czyn. Jaki czyn twój, taki los. – Upaniszada Brihadaranyaka IV.4.5 Deepak Chopra – Siedem duchowych praw sukcesu.

Wu wei, czyli niedziałanie

Tao mówi: „gęś nie musi się kąpać, by stać się białą, ani Ty nie musisz niczego robić, tylko być sobą”. Jednym z podstawowych pojęć w taoizmie jest „wu wei”. Czyli brak działania. Lub raczej działanie bez wysiłku, w harmonii z Tao. Proces akceptowania i harmonizowania swego działania z nurtem wszechświata (dla jednych to mądrość, dla innych — bełkot). Doświadczając tao i w ten sposób poznając je, człowiek nabywa naturalnej cnoty tej, która pozwala na osiągnięcie harmonii wu wei. Czyli zostaw sprawy swemu biegowi. Co ma być, to będzie.

P’u, czyli nieociosany kloc

Innym niezwykle ważnym pojęciem jest P’u (nieociosany kloc, P’u w języku chińskim oznacza uczciwy, prosty). Chodzi o to, że rzeczy w swym pierwotnym stanie posiadają własną naturalną moc. Jest niebywale krucha, delikatna. Odkrycie jej w sobie daje radość i szczęście, gdyż odnajdujemy rzeczy takimi, jakie one są w rzeczywistości, czyli jaka jest ich prawdziwa natura. To także jest powiązane z zasadą wu wei, gdyż nie działamy, czyli nie szukamy innej drogi zastosowania danego przedmiotu, lecz wykorzystujemy jego naturalne właściwości.

Cel: bez celu

Tao jest jak rzeka, która płynie, nie zwracając uwagi na krajobraz. Głosi, że wprowadzanie zmian i stawianie oporu nurtowi życia prowadzi do smutku i nieszczęścia. Człowiek nic w życiu nie musi przewidywać. Robi, co robi — to daje mu szczęście. Tak powie mistrz. Ale uczeń się skrzywi. Życie bez celu? Czy ma sens?

No i dowcip na temat nic nierobienia: Orzeł siedział sobie na drzewie, odpoczywał i nic nie robił.

Mały królik zobaczył orła i zapytał : „Czy ja też mogę sobie tak

usiąść i nic nie robić?”

Na to orzeł: „Pewnie, dlaczego nie!”

Więc królik usiadł pod drzewem.. i odpoczywał.

Nagle pojawił się lis, skoczył na królika I zjadł go.

Morał z tej historii:

Żeby siedzieć i nic nie robić, trzeba siedzieć odpowiednio wysoko. ( A na obrazku: -nie postawił stopa i coś mu urwało?)

WIDŁY na Polandzie 20


Bo na to podzielenie kanału trendowego na pół, jest polskie określenie - widły. Data 30 marca z abonamentu, przyspieszyła o jeden dzień.---------------------- I kilka słów o Osho. Po pierwsze primo: -Ten wielki człowiek był profesorem religioznawstwa. Miał ogromną wiedzę i potrafił kojarzyć fakty. Czyli merytoryka bez zarzutu i w jednym palcu. Po drugie primo: -przeczytał Rigwedę, najstarszą księgę świata, która ma sto tysięcy lat. Wobec tej księgi, bledną zapisy z biblioteki Aleksandryjskiej, zrabowane przez chrześcijan i ukryte przed światem w Watykanie.

czwartek, 29 marca 2012

Szacunek dla pieniądza

Wszystkie religie, wspólnym wysiłkiem, czynią ludzi ubogimi. Pomyśl, co powiedział Jezus: -„Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogaty przestąpi bramy niebios”. Człowiek bogaty w niebie – to absolutna niemożliwość. Czy to słowa człowieka zdrowego? ------------Bogactwo jest potępiane, pieniądze są potępiane. Świat podzielono na dwa obozy. Dziewięćdziesiąt osiem procent ludzi żyje w biedzie, ale w przekonaniu, że wejdą tam, gdzie anioły grają na harfach „Alleluja”, tam, dokąd nie wpuszcza się bogaczy. Dwa procent to ludzie bogaci, należy do nich ponad 90% wszystkich pieniędzy i dóbr świata, ale żyją oni w poczuciu winy, że są bogaci. Nie mogą w spokoju cieszyć się swoim bogactwem i w głębi duszy boją się: - "może to prawda, że nas nie wpuszczą do raju? Życie jest krótkie, a potem czeka nas ogień piekielny?" ------------Człowiek ubogi natomiast już jest w piekle, ale ma nadzieję. Byłbyś zdziwiony widząc, że w biednych krajach ludzie są bardziej zadowoleni niż w bogatych. Za to Amerykanie włóczą się po całym świecie w poszukiwaniu przewodnika duchowego. Nic dziwneg, nie chcą być gorsi od wielbłądów. Chcą do raju. Usiłują więc znaleźć sposób – jogę, jakieś ćwiczenia, żeby kompensować swoje bogactwo. ----------Cały ten świat obrócił się sam przeciwko sobie. ----------- Szanuję pieniądze. Są jednym z największych wynalazków ludzkości. Tylko idioci mogą je potępiać, być może z zazdrości, że sami nie są bogaci. Potępienie wyrasta bowiem z zazdrości. Szanuję ludzi, którzy mają talent do zarabiania pieniędzy. Gromadzenie bogactwa jest bowiem o wiele trudniejsze niz stworzenie obrazu, muzyki, czy wiersza. Zrozum także i to, że im szybciej obracasz pieniędzmi, tym więcej ich masz. I tak rozumien sens istnienia pieniędzy: - nie należy ich zatrzymywać. Kiedy je zdobędziesz, włącz je do obrotu.

Być może jestem pierwszym czlowiekiem, który tak otwarcie wyraża swój szacunek dla pieniędzy. To dlatego, że mogą cię one uczynić bogatym w wielu wymiarach. Człowiek ubogi jest natomiast w stanie słuchać tylko jakiś głupot wmawianych im na mszy niedzielnej. A przecież ani kapłan ani słuchacze nie rozumieją o czym mowa. To nawet lepiej dla kapłana – nie musi przygotowywać ciągle nowych kazań. Może powtarzać stare, nikt się nie zorientuje. Tylko nie chrap podczas mszy........ obudzisz wtedy tych, którzy śpią--------------------------------( Osho powiedział kiedyś, że chciałby mieć tysiąc mercedesów.........Już niewiele brakowało do tysiąca, gdy Amerykanie otruli Osho talem – ukrzyżować Jezusa, otruć Sokratesa, otruć Osho)

Sztuka robienia pieniędzy

-Muzułmanie zakazali muzyki, w ten sposób odebrali ludziom jedno z najwspanialszych doznań. To zdarzyło się w Delhi.....rządził wtedy jeden z najpotężniejszych władców muzułmańskich, Aurangzeb. Był potężny i straszny. Do jego czasów imperatorzy mówili jedynie, że muzyka jest sprzeczna z islamem. Jednak w Delhi było wielu muzyków. Aurangzeb nie był dżentelmenem. Ogłosił, że jeżeli usłyszy muzykę w Delhi, to natychmiast utnie głowę muzykowi. A trzeba pamiętać, że Delhi było od tysiącleci stolicą, centrum kulturalnym Indii. Mieszkali tam najróżniejsi geniusze. Toteż, gdy usłyszano zarządzenie Aurangzeba, wszyscy muzycy zebrali się, aby coś postanowić. Muzyka jest sprzeczna z islamem? Wszyscy to wiedzą, ale tolerowano muzykę. A teraz pojawił się niebezpieczny człowiek, chce zabijać. Na to muzycy nie mogli się zgodzić. W ramach protestu, wszyscy oni, a było ich tysiące, poszli do pałacu Aurangzeba. Władca wyszedł na balkon i zapytał: -„Co się stało? Czy ktoś umarł?”. Muzycy przynieśli bowiem ze sobą kukłę zrobioną z poduszek. Muzycy odpowiedzieli: -„Nie żyje muzyka, a ty jesteś jej mordercą”. Aurangzeb wcale się tym nie przejął. Miał poczucie wypełnienia „świętej misji”. ----------------Muzyka jest zakazana przez islam. Dlaczego? Ponieważ na Wschodzie była grywana najczęściej przez piękne kobiety. Zachodnia definicja słowa „prostytutka” znacznie się różni od definicji używanej na Wschodzie. Na Zachodzie prostytutka sprzedaje swoje ciało. W dawnych czasach na Wschodzie za prostytutkę uważano kobietę, która sprzedawała swój talent, swój taniec, swoją muzykę, swoją sztukę. Zapewne cię to zdziwi, że każdy władca w Indiach wysyłał swoich synów, którzy mieli przejąć po nim władzę, na kilka lat pod opiekę prostytutki. Tam uczyli się etykiety, elegancji, muzyki, subtelności tańca, logiki i dobrych obyczajów. Taka była stara hinduska tradycja. A muzułmanie ją przerwali. Muzyka była sprzeczna z ich religią. Dlaczego? Bo aby nauczyć się muzyki trzeba było wejść do domu prostytutki. Muzułmanie są bardzo przeciwni jakiejkolwoek radości, a domy prostytutek pełne były śmiechu, piosenek, muzyki, tańca. Dlatego wprowadzili zakaz: - słuchanie muzyki to grzech. Podobne rzeczy działy się w innych religiach. Jednak wspólnym ich celem było odarcie człowieka z tego, co go wzbogaca. Najbardziej oczywistym sposobem było nakazanie ludziom, by wyrzekli się pieniędzy. Rozumiesz tę logikę? Nie masz pieniędzy, nie masz wielu rzeczy. Człowiek bez grosza jest głodny, jest żebrakiem. -------Wszystkie religie, wspólnym wysiłkiem, czyniły ludzi tak ubogimi, jak to tylko możliwe. Tak bardzo potępiły pieniądze, tak gloryfikowały biedę, że bez wahania nazwałbym je organizacjami przestępczymi.

PIENIĄDZ

Pieniądz jest wspaniałym wynalazkiem. Czyni ludzi bogatymi, umożliwia im zdobywanie tego, czego nie mają. Jednak wszystkie religie są mu przeciwne. Nie chcą bogatej ludzkości, nie chcą inteligentnej ludzkości. Jeśli bowiem ludzie będą inteligentni, to kto przyjdzie do kościoła? Nie chodzę do żadnych religijnych miejsc. Po co? Jeśli komuś potrzebny jest jakiś posmak religijności, to zapraszam do mnie. Nie wybieram się do Mekki. Niech Mekka przyjdzie do mnie. Nie jadę do Jerozolimy, jeszcze nie oszalałem. Może mam lekkiego bzika, ale nie jestem szaleńcem. Jeżeli możemy stworzyć miejsce radości, śmiechu, miłości tutaj, to czymże takim może być dla nas Izrael? Stworzyliśmy sobie nowy Izrael. Odrzuć wszystkie opinie o pieniądzach, które ci wpojono. Miej szacunek dla pieniędzy. Twórz bogactwo, bo wtedy otworzy się przed tobą dostęp do wielu wymiarów życia. Wszystkie religie zawsze występowały przeciwko bogactwu, bo ono może dać ci wszystko, co można kupić w życiu. A kupić można wszystko, za wyjątkiem kilku wartości duchowych takich jak miłość, oświecenie, wolność. To jedynie nieliczne wyjątki potwierdzające regułę. Ponieważ wszystkie religie zawsze były przeciwne życiu, musiały być także przeciwko pieniądzom. To naturalne następstwo. Bo pieniądz krąży jak krew w żyłach, daje życie. A życie potrzebuje pieniędzy, bo potrzebuje wygody, dobrych ubrań, pięknych domów. Życie potrzebuje dobrej literatury, muzyki, poezji. Żeby pojąć piękno muzyki klasycznej, czy mieć chęć przeczytania Księgi Mirdada, musisz być najedzony, nie martwić się o środki do życia.

BAZA 29 marca 2012

Baza w Polsce 29 marca 2012. Wczoraj baza się zmieniała w zakresie 6 do 15 punktów. Dziś było 6 do 12 maksymalnie. Te niskie wartości są wtedy, gdy kontrakty spychają indeks Wig 20 w dół, te wysokie są wtedy, gdy kontrakty zapraszają indeks Wig 20 do góry.

PRAWO GRACJI -- NIŻYŃSKI


Prawdziwy artysta nie myśli o perfekcji. Myśli tylko o tym, żeby robić coś całkowicie. To wszystko. Kiedy tańczy, chce zniknąć w tańcu. Nie chce być obecny, ponieważ obecność tancerza będzie zakłóca taniec. Wdzięk, płynność, zostaną zakłócone, zablokowane. Kiedy nie ma tancerza znikają wszystkie nierówności, płynność jest cicha i gładka. Prawdziwy artysta chce ogarnąć całość. A piękno polega na tym, że ci, którzy robią coś całkowicie, są doskonali. Ci, którzy myślą o doskonałości, nigdy nie robią nic perfekcyjnie. Wręcz przeciwnie, im więcej myślą o doskonałości, tym bardziej stają się neurotyczni. Mają ideały. Nieustannie się porównują z nimi, i zawsze wypadają w tym porównaniu kiepsko. Gdy masz jakiś ideał, nigdy nie będziesz doskonały. Jeśli, na przykład, chcesz być tancerzem tak dobrym jak Niżyński, to jak możesz tańczyć całym sobą? Ciągle patrzysz, obserwujesz siebie, boisz się popełniać błędy. Jesteś rozdarty – część ciebie tańczy, a druga część ocenia, stoi i potępia, krytykuje. Jesteś podzielony. Niżyński był doskonały, ponieważ tańczył całym sobą. Czasem, kiedy tańczył i zaczynał skakać, ludzie nie mogli uwierzyć własnym oczom. Nawet naukowcy nie wierzyli. Jego podskoki zaprzeczały prawu grawitacji – coś takiego nie miało prawa się dziać! A kiedy spadał ponownie na ziemię, robił to tak powoli, jak piórko.....to także było niezgodne z prawem ciążenia. Wciąż go o to pytano. Im więcej ludzi go o to pytało, tym bardziej zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że tak robi i powoli zaczęło to w nim zanikać. Nadszedł moment, kiedy zniknęło całkowicie. Stracił zdolność tańczenia całym sobą. Później zrozumiał dlaczego wszystko zniknęło. Zrozumiał, że działo się tak tylko wtedy, gdy całkowicie zatracał się w tańcu. W tym zatraceniu, w tej relaksacji, człowiek funkcjonuje w zupełnie innym świecie, podlega zupełnie innym prawom. Podlega prawu gracji. To jest odwrotność prawa ciążenia. Prawo to unosi w górę. W jodze nazywa się to lewitacją. Kobieta ćwicząca jogę...baba joga, Stąd tylko krok do Baba Jaga. Czarownica, czyli mądra kobieta, lewituje. Osoby, które widzą aurę człowieka, opowiadają, że w stanie lewitacji energia zbiera się poniżej danej osoby i przybiera kształt podobny do miotły......... Prawo gracji zaczyna działać w pewnym stanie porzucenia, w stanie upojenia boskością, braku ego. W stanie całkowitego poddania. Człowiek unosi się wtedy w górę. Staje się lekki jak piórko. Tak się działo w przypadku Niżyńskiego. Ale sam nie możesz sprawić aby to się działo, ponieważ wtedy nie wydarzy się na pewno. Nie pozwoli na to ego. Ego to bowiem kamień uwiązany do twojej szyi. Ściąga ciebie w dół.

środa, 28 marca 2012

CZEREŚNIA


W ogrodzie u cioci Lusi były maliny, grządki z marchewką, pietruszką, cebulą, z pomidorami. Oraz na końcu ogrodu, lekko wzniesionego do góry w stronę piaszczystej wydmy, kilka drzew: gruszka klapsa, wiśnia, jakaś jabłoń pokręcona bardzo, oraz niezwykle dorodna czereśnia z ciemnymi, prawie czarnymi owocami. Gdy kończył się rok szkolny i zaczynały wakacje, czereśnie akurat dojrzewały. Byłem niejadkiem, ale czereśnie lubiłem bardzo.Dopóki były owoce, jedzenie czereśni z drzewa było dla mnie główną atrakcją. Wchodziłem na drzewo rano i siedziałem na nim godzinami, aż do obiadu, jedząc. Po obiedzie znowu na drzewo do wieczora! Ręce lepkie były od soku, twarz umazana, a pod drzewem zbierały się wypluwane pestki. Było ich coraz więcej, robiły się jasno żółte. Całe góry pestek. Na drzewo wchodził jeszcze tylko wujek. Poza tym była konkurencja w postaci szpaków, które całą chmurą obsiadały drzewo o świcie. Myślę, że szpaki zjadały najwięcej. Była niesamowita ilość owoców na gałęziach, wujek podpierał je, aby się nie łamały, ale ilość owoców szybko się zmniejszała i po dwóch tygodniach nie było już ani jednego. Za to wokół pnia leżała kilkucentymetrowa warstwa jasnych pestek, wogóle nie było widać ziemi w promieniu kilku metrów od drzewa. Lubiłem chodzić po nich i przesuwać bosymi stopami te leciutkie zwały.

Wybuchowy raj


Matka wysyłała mnie co roku na letnisko, do swojej siostry pod Warszawę. Legionowo – Przystanek. Ciocia Lusia mieszkała w domu parterowym ze strychem i piwnicą. Na strychu było pełno „skarbów” – starych obrazów, różnych dziwnych sprzętów, narzędzi itp. Spędzałem tam w deszczowe dni jako mały chłopiec całe godziny. Potem, gdy byłem już starszy, zacząłem chodzić do szkoły, w deszczowe dni siedziałem na werandzie, obudowanej kolorowymi szybkami, i czytałem książki. Do piwnicy nie lubiłem chodzić. Ciocia wysyłała mnie do niej po słoiki ogórków. Było tam ciemno, światło wpadało tylko przez otwartą klapę w podłodze. I pachniało stęchlizną. W lecie, gdy do niej wchodziłem, było w niej tak jakoś nieprzyjemnie chłodno. I te pajęczyny! Fuuu. Ciocia wynajmowała ten dom od pani Śledziejowskiej. To żona kapitana Śledziejowskiego, przedwojennego oficera, który został zamordowany przez Rosjan w Miednoje. Wokół były wyznaczone puste działki, zalesione, z fundamentami pod domy dla innych oficerów. Odkryte piwnice w tych fundamentach. To ciekawe tereny zabaw okolicznych dzieci. W odległości kilometra cmentarz na piaszczystej górze i lasy, lasy, i raj dla chłopców: mnóstwo wszelkiego rodzaju żelastwa wojennego i niewybuchów! Gdy wybuchło powstanie w Warszawie w 1944 roku, Stalin zatrzymał front, aby umożliwić Niemcom zdławienie powstańców. Niedaleko domu cioci Lusi, zaczynała się ziemia niczyja – aż do Chotomowa. Trwały tam walki pozycyjne od sierpnia 1944 aż do 17 stycznia 1945, gdy front ruszył. Niemcy mieli bunkry w Chotomowie i Janówku, oraz ciężką artylerię w Modlinie. A więc podstawowa zabawa: rozpalanie ogniska na niewybuchach. Ale był huk! Sypanie amunicji do ogniska, układanie ścieżek z piroksyliny, z wieloma zakrętami. Ogień zapalony po zmierzchu był największą atrakcją, szumiał, rozchodził się na klika ścieżek, a potem znowu skupiał na jednej. A na zakrętach sypaliśmy proch zmieszany z żywicą sosnową, to wystrzelało gejzerem kolorowych iskier. Coś podobnego robi się dziś z układanymi przez wiele godzin kostkami domina. Potem wystarczy trącić.........Pracowicie wyłamywaliśmy czubki z amunicji karabinowej, aby „odzyskać” proch. Pocisk karabinowy wkładało się czubkiem w unieruchomioną metalową wąską rurkę i wystarczyło pociągnąć za łuskę w bok, czubek się skręcał nieco w miejscu, w którym obejmowała go łuska i można go było wyjąć po chwili palcami bez wysiłku. Na pociski z pepeszy wymyśliłem sposób na dwa obcążki – kombinerki. Jednymi obejmowało się okrągły czubek, drugimi krótką łuskę. Zakręcić i już się sypie srebrzysty proch podobny do maku. W zasięgu ręki były wszystkie rodzaje amunicji, również smugowe – zapalające, przeciwpancerne do polskich karabinów z dwumetrową lufą, niemieckie i rosyjskie z oznaczeniami armii, serii itd. Pociski artyleryjskie, do dział, granatników, bomby, miny przeciwpiechotne, granaty i całe sterty min przeciwczołgowych. A wszędzie, wszędzie pełno odłamków pocisków. Jednym słowem wybuchowy raj. I jałowce, morze jałowców, nagrzanych letnim słońcem na piaszczystych wydmach, pachnące i kłujące, obsypane owocami – jagodami. I motyle i pasikoniki i ja, ciągle boso, tak chodziłem przez całe lato. Podeszwy stóp stwardniałe po dwóch miesiącach chodzenia boso, pozwalały na bieganie po rżysku. Czy ktoś dziś biega boso po rżysku? A w upalne dni piach był tak gorący na wydmach, że trzeba było przebierać nogami stojąc boso. Kąpaliśmy się w krystalicznie czystej wodzie, cieplutkiej, bo płytkiej, która zbierała się na dnie rowu przeciwczołgowego pod lasem.

KOGUT


Ciocia Lusia miała za domem ogród. Ogród z basenem! Przed wojną oficerowie polscy mieli domy z basenami. Nie były to ogromne baseny, były nawet małe całkiem, duże były w skali mojej, czyli dziecka. Bo skala dziecka jest inna. I skala oceny dorosłych jest inna – druzgocąca. Generalnie dorośli to głupki, ciągle tylko czegoś zakazują, bez przerwy używają słowa: - nie. Nie biegaj, nie krzycz, nie bij brata, bo się zmęczysz.........Basenu nigdy nie widziałem. Miałem może 6 lat, nie chodziłem jeszcze do szkoły. Wcześniej przyjeżdżałem z babcią do cioci Lusi, ale pamiętam tylko migawki: - stoję przy ścianie domu, który na macie słomianej nabitej na deski, był następnie otynkowany. I zjadam z innymi dziećmi tynk....Brak wapna w organizmie? A może brak tynku w organizmie. Potem moje zainteresowanie ogrodem, który w skali dziecka wydawał się dżunglą nieprzebytą. Ciągnęło mnie do ogrodu, ale co z tego, nie spodobałem się kogutowi. Był przepiękny - wielki, czerwony, bojowy. Nie lubił mnie. Gonił, piał i dziobał boleśnie. Uciekałem na schody do samych drzwi wejściowych. Tam czułem się bezpieczny i pokazywałem kogutowi język. A on krążył u stóp schodów zezłoszczony wielce. Ciocia Lusia tłumaczyła mi, że to tylko kogut, żebym się nie bał. Łatwo powiedzieć. Trudniej wykonać. Ciocia dała mi uzbrojenie – kij, i dodała śmiałości. Ruszyłem na wojnę z kogutem. On się początkowo wycofał w krzaki malin, widząc kij w moim ręku. Lecz zwierzęta widzą aurę człowieka, jeśli brakuje w niej koloru odpowiedzialnego za odwagę a jest barwa obrazująca strach, ruszają do ataku. I kogut to zobaczył. Ruszył z furią na mnie. Ja zapomniałem o kiju. Przeszkadzał tylko w ucieczce. Odrzuciłem go i w nogi! Zostałem dognany, kogut usiadł mi na plecach o dziobał w kark do krwi. Ten atak przesądził o życiu koguta. W niedzielę przyjechali moi rodzice, a na obiad był rosół z koguta. Podobno nie chciałem jeść. Ja w ogóle byłem niejadek. Ale może chciałem uszanować w ten sposób odwagę mego przeciwnika? Kogut był w swej dużej części upieczony, czy ugotowany i leżał na półmisku na środku stołu w salonie. Wlepiałem w to, co było kiedyś kogutem wzrok, sprawdzając, czy się nie poruszy.

Wielki prostokątny dębowy stół, dwanaście artystycznie rzeźbionych krzeseł z wysokimi aż do głowy oparciami. Kryształowy żyrandol i prawdziwy wielki piec w krawędzi salonu. Piec wystawał na dwa sąsiednie pokoje dając im ciepło. Bo kuchnia była węglowa z żelaznym blatem, na którym ciocia Lusia piekła podpłomyki. Blat rozgrzewał się do czerwoności nieraz. Wokół domu rosły sosny i było pełno szyszek. Lubiłem je zbierać na podpałkę. Ogień szumiał. Ciocia piekła i opowiadała bajki. Umiała opowiadać. Lubiłem słuchać tych opowiadań. I już tak zostało. Lubię słuchać, gdy ktoś opowiada ciekawie. Ale tylko nieliczni ludzie potrafią opowiadać ciekawie niestety. A więc, gdy nikogo nie było w salonie, naokoło tego stołu jeździłem na rowerku.

wtorek, 27 marca 2012

Liceum im. Tadeusza Reytana


W 1961 roku zostałem przyjęty do liceum Reytana. W 1961 roku było to liceum elitarne, wyłącznie męskie. Dopiero w 1963 roku szkoła zaczęła przyjmować dziewczęta. A więc zostałem przyjęty do liceum męskiego. Był egzamin wstępny do tej szkoły, ale nie zdałem go. Moja szkoła podstawowa, nr 33 mieściła się początkowo przy ul.Grottgera, ale w piątej klasie szkołę nr 33 przeniesiono na ul. Wiktorską, obok liceum Reytana. W ostatniej klasie szkoły podstawowej moją wychowawczynią została starsza, dystyngowana pani, była guwernantka z przedwojennych dworów ziemiańskich. Jeśli się czegoś nauczyłem w podstawówce, wydaje mi się, że to właśnie dzięki tej nauczycielce, pani od polskiego. Ale było już za mało czasu, aby nadrobić braki w wiedzy, w intelekcie, jak to nazywa Osho, i zwymiotować tę wyuczoną lekcję na egzaminie wstępnym w Reytanie. Egzamin do liceum.......Zamiast wymieniać, co napisała Konopnicka, wdałem się w filozofowanie. Egzaminator działał mi na nerwy, taki mały wypierdek mamuta, ciągle przerywał. Nie dawał dokończyć jednego zdania. Zapytałem grzecznie: -"Czy może mi pan nie przerywać"? Zawsze bowiem byłem cierpliwy, potrafiłem być cierpliwy w poźniejszym życiu także, nawet 20 lat, ale potem moja cierpliwość kończyła się wybuchem. Więc nie zdałem. Ale od czego miałem matkę, która znała życie i niepokornego syna i przewidziała obrót rzeczy. Mama dała już przed egzaminem łapówkę komu trzeba i Zbigniew Stawicki znalazł się na liście uczniów przyjętych do Reytana……….Jeśli uważasz czytelniku w tym miejscu, że powinienem się wstydzić, że przyznaję się do tego, to wiedz, że z tobą jest coś nie tak. Co nie tak? Otóż ukrywać lub przeinaczać fakty to w porządku?. Czy wiesz, że Albert Einstein zdał egzamin na uczelnię dopiero w trzecim podejściu? W pierwszym i drugim roku rozwiązywał zadania z wynikiem prawidłowym, lecz sposobem wielce niekonwencjonalnym, który nie podobał się starym belfrom z komisji egzaminacyjnej. Te nietypowe rozwiązania przeszły do historii....W trzecim podejściu Einstein ugiął się i rozwiązał zadanie w zwykły sposób, żeby egzaminatorzy się ucieszyli---------------------------Porównuję się z Einsteinem? A dlaczego nie? Nie wolno? Lubisz czytelniku puszczać bańki mydlane? Jesteś w takim razie podobny do Einsteina. Einstein był nietypowy, był burzycielem, i radosnym dzieckiem jednocześnie, tak jak Osho. Tylko ludzie nietypowi, burzący ustalone reguły, że coś wypada, albo nie wypada, popychają świat do przodu. ----------------------------------------A więc pierwszy miesiąc nauki. Jestem w klasie z językiem niemieckim. Chodziłem od czterech lat na prywatne lekcje niemieckiego, tu jestem mocny. Od razu zauważyłem, że nie muszę się uczyć, bo już umiem. To miłe uczucie. Nie muszę się uczyć.........Zacząłem przypinać etykiety przedmiotom, w zależności od sympatii osobistych. Geografia fajna, bo nauczyciel nazywany przez nas Zorro był fajny – luzak. Historia nudna, bo nudna nauczycielka. Rosyjski tolerowany, bo taka była rzeczywistość polska itd. Matematyka? Wydawało mi się, że matematyka jest abstrakcyjna, to taka gimnastyka umysłowa tylko. Ważna jest dla inżynierów, którzy mają w przyszłości budować na przykład mosty, ale ja mostów nie będę budował, czuję się humanistą bardziej, to stanę z boku. I stanąłem z boku. Polski mi się podobał. Bo polskiego uczyła młoda, bardzo atrakcyjna kobieta, pani Modrzejewska, w której zakochało się pół klasy. I prowadziła lekcje bardzo ciekawie, ekscentrycznie, nowocześnie. A więc na lekcjach matematyki stoję z boku. Jest 28 września 1961, stoję przy tablicy, takie rzeczy dziejowe dokładnie się pamięta, dostaję od matematyczki trzecią dwóję. I słyszę słowa: - „Stawicki, z ciebie matematyk nie będzie. Mało tego, jeśli dostaniesz czwartą dwóję, wylecisz ze szkoły. Weź korepetycje może”. OOO!!! To było uderzenie w ambicję. Nie przepadam za matematyką, ale korepetycje? To wstyd przecież! Matce nie powiedziałem nic i tydzień posiedziałem nad książką. Po tygodniu zgłosiłem się na ochotnika do tablicy i żmudnie rozwiązałem jakieś zadanie. Dostałem trójkę z dwoma minusami, a wiedziałem już, że to całkiem niezły stopień u naszej matematyczki. Tak dojechałem do matury. W kolejnych latach dostawałem trójki przeważnie z jednym minusem. Wreszcie matura z matematyki. Byłem tak spięty, że w ogóle nie mogłem zrozumieć zadania. Tak potrafią zaślepić emocje, spociłem się jak mysz. Podszedł do mnie wychowawca, traktował wszystkich nas jak swoich synów, profesor Nykowski. - "Co jest z tobą"? – zapytał. Mówię: - „Nerwy mi puściły, nie wiem od czego zacząć, mam pusto w głowie”. Odszedł. Poszedł do jednego z najlepszych matematyków w klasie – Halbersztata. I za chwilę miałem ściągawkę. Przepisałem. Uffff! Dostałem trójkę z pisemnego, idę na egzamin ustny. Egzamin ustny wyglądał tak: - Nauczycielka pyta: -„Stawicki, ściągałeś? A tej nauczycielce nie można było kłamać, nie dało się. Odpowiadam zaskoczony: -„Tak”. I teraz ja pytam: -„A skąd pani wie? – odpowiedź: - bo wynik dobry, ale pomyliłeś plus z minusem”. Jeszcze musiałem powiedzieć od kogo dostałem ściągawkę. Nie było żadnych konsekwencji. Nauczycielka powiedziała: -„Wiem, że mogłeś być zdenerwowany, wiem na ile ciebie stać, u mnie masz trzy z minusem, a ponieważ na świadectwie minusów nie ma, dostajesz trójkę. I pamiętaj, że ta trójka w Reytanie wiele znaczy”.-------------------Zdawałem na Leśnictwo. Szanuję przyrodę. Do SGGW poszedłem z serca. Egzamin wstępny z matematyki. Jest sześć zadań i dwa testowe, dodatkowe. Wykładowca, który zarządzał egzaminem powiedział: -„Rozwiążcie tylko te sześć, to wystarczy, aby być przyjętym. Bo te dodatkowe, to tylko czekają na kogoś, kto kiedyś może je rozwiąże. Jeszcze się nie zdarzył w historii wydziału student, który by rozwiązał zadania obowiązkowe i dodatkowe”. -----I jak myślicie, kto rozwiązał w 1965 roku, te wszystkie zadania na wydziale Leśnictwa? – Zbigniew Stawicki. Czułem się swobodny z matematyki. Ale co cesarskie, należy oddać cesarzowi. Bukiet kwiatów i do Reytana. Podziękować nauczycielce. Podziękowanie jest miłe i się należy. ------Na obrazku znak mojego liceum. Jeśli mówię o swoim wykształceniu, podkreślam, że więcej dał mi Reytan niż studia na dwóch uczelniach: SGGW i SGPiS.

KGHM


Chrystian pisze: - Witaj,
Zauważyłem ciekawą prawidłowość co do działania faz księżyca na KGHM w interwale dziennym. Aktualnie Kurs spółki porusza się w klinie zwyżkującym i poszczególne szczyty i dołki wypadają w okolicach cyklów księżycowych, i do tego pokrywają się często z tym Twoimi datami zwrotu, i z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że kolejny szczyt kursu w klinie wypadnie w okolicach I KWADRY i Twoje daty zwrotu 30.3, a jeżeli jeszcze data Twojej zapory gwiezdnej wypadła by gdzieś na górze, to są ogromne szanse na wybicie dołem z klina i zjazd kilkadziesiąt zł do dołu a na Wig 20 z 200-300 pkt.

Daty zwrotu - jest super


datyzwrotu Gazeta.pl
20.03 (7 dni temu)
do Chrystian
Z perspektywy dziś tak oceniam: 7 marca Zapora na dole, to ostatni dopuszczalny dzień był. teraz pokazała sie dodatkowa data 20-23 marca.----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------To pisane było 7 dni temu do jednego z abonamentowiczów. Intensywnie ostatnio podróżowałem, krótko odpowiadałem na maile. I zasięgu brakowało wielokrotnie. Czyli data na górze w lutym podana, 6 marca po zamknięciach - było, na górze w marcu trafione i rozszerzona data na 20 do 23 marca weszła. Jest ok. Czyli super. Bo może być super, super extra albo masakra. ----"I po cóż znać im wszystkie litery, kiedy do szczęścia wystarczą im cztery?" - Jan Sztaudynger

poniedziałek, 26 marca 2012

Chwała Poszukiwaczom! - Wojtek D.


Witaj Zbyszku,

Zacząłem od okienek Carolana... według tej metody spisałem sobie 170 dat zwrotu od 2003 roku na wig20 i wykorzystałem 22 liczby z ciągu Fibo - jako że zajmuję się też IT, napisałem sobie do prezentacji danych stronę WWW: http://zagl................... - gdzie DZ oznacza rzeczywiste daty zwrotu (spisane przez mnie i wprowadzone do bazy), słupki to ciąg parzysty i nieparzysty (liczba dat dla danego dnia) oraz suma dwóch ciągów- hmmmm muszę na to popatrzeć przez jakiś czas i wprowadzać nowe dane... ale zacząłem się zastanawiać czy data zwrotu musi być pochodną daty z przeszłości...

Układ planet jak i faza księżyca nie zależą od szerokości geograficznej, więc bez odniesienia do konkretnych dat z przeszłości na danym instrumencie powinny mieć taki sam wpływ na zwrot WIG20 czy SP500, ale tak jak gdzieś pisałeś (tym bardziej w dobie całkowitej komputeryzacji), giełdy to system naczyń powiązanych, więc może wystarczy sam wpływ na całość, a przecież Data Zwrotu nie mówi nam czy wzrośnie czy spadnie tylko że coś zmieni kierunek, a w którą stronę to już powie nam AT, fale, geometria rynku. Przeanalizowałem daty zwrotu, które ostatnio podałeś i główne zwroty 06.02 i 06.03 (tutaj szczególnie mamy ciekawy układ - napisałeś mi że ta data jest dniem zapory gwiezdnej i ma szczególne znaczenie) wystąpiły podczas pełni i nowiu księżyca oraz specyficznego układu planet gdzie przynajmniej 2 planety znalazły się na 1 linii wraz ze słońcem. Następna pełnia również wypada przy ciekawym układzie planet czyli 07.04 (w między czasie mamy 30.03 I kwadrę - to również data, która podawałeś). Prześledzę dalsze losy ciał niebieskich w następnych miesiącach:) to wciąga... Wojtek D.

Pałac Schustra - rok 1956

Warszawa, szkoła podstawowa nr 33 przy ul.Grottgera, do której chodziłem. Tam Andrzej Wajda kręcił film pod tytułem „Kanał”. Obok ruiny pałacu Schustra i właz do kanału przy ul. Dworkowej - miejsca tragedii powstańców Mokotowa z 1944 roku. Zbombardowany pałac był miejscem moich zabaw z dzieciństwa - urodziłem się i mieszkałem po drugiej stronie ulicy Puławskiej. W tych gruzach złapałem bakcyla wchodzenia do podziemi, przechodziłem lochem od ruin pałacu Schustra daleko w kierunku Królikarni. Był rok 1956 – grupka młodocianych poszukiwaczy skarbów wchodzi do podziemi. Miejscami osuwały się cegły w wąskim przejściu, tam wilgoć ciekła ze ścian, ale w innych miejscach było idealnie sucho. Szliśmy ze świecami, żaden z kilkuosobowej grupki nie miał 10 lat. Teraz myślę, że doszliśmy tylko pod ul. Dolną, bo w kompletnej ciszy słychać było przejeżdżające nad nami samochody ciężarowe. Naraz zamarliśmy.......ktoś krzyknął: trup! Pod ścianą były zwłoki mężczyzny w panterce. Powstaniec? Strach ogromny! Walczyliśmy z chęcią ucieczki z tego miejsca, ale jednocześnie liczyliśmy na znalezienie broni. To było nasze marzenie. Bo pocisków karabinowych mieliśmy całe góry. To temat na inne opowiadanie. Z duszami na ramieniu podeszliśmy bliżej. Ten człowiek był ranny, przyciskał do boku jakąś szmatę, wyszczerzone zęby.....Okropny widok. Do ręki, do nadgarstka przypięty kajdankami sakwojaż. Taka specyficzna skórzana walizka. Trup przykuty do walizki? Co tam w niej jest? Ciekawość nie zna granic. Któryś z nas otworzył....Dolary! W sakwojażu były paczki tych banknotów . Dobrze je znałem, widziałem takie same w rękach rodziców. Rodzice wyjaśnili mi, że posiadanie dolarów jest zakazane – grozi za to więzienie, prosili żebym trzymał język za zębami. Pod względem „pieniężnym” byłem już wtedy dorosły. Wiedziałem, że system w Polsce jest nieprzyjazny dla ludzi, jest wredny. Podli ludzie, donosiciele, awansują w takim społeczeństwie, a swoje prawdziwe myśli należy ukrywać. Ojciec wrócił ze Szwecji, był wielokrotnie przesłuchiwany przez komunistów. Mówił w domu, że w Polsce rządzą Rosjanie. Był przesłuchiwany, bo ludzie, którzy widzieli kawałek świata, stanowili potencjalne niebezpieczeństwo dla systemu. Dewizą mego ojca było: -„Rób jak chcesz, ale tak, żeby było dobrze”. W tej nauce była kwintesencja Wolności! Dalsze nauki sprowadzały się do teledysku Maleńczuka: -„Synu, ja cię poprowadzę”. – „Myśl przez 364 dni, a przez jeden dzień pracuj, wtedy będziesz miał więcej pieniędzy, niż ten, który przez 364 dni pracuje, a jeden dzień myśli”. I drugie podstawowe hasło: -„Ciężka praca jest najprostszą drogą na cmentarz”. A więc w lochu, przy zwłokach, zobaczyłem dolary, ale co to? Zwłoki się poruszyły! Któryś z nas, chcąc lepiej zobaczyć pieniądze, musiał potrącić zwłoki. Kościotrup oparty do tej pory o ścianę, przechylił się. W naszej grupce powstała panika. Ratuj się kto może! I w nogi. To przecież naturalna reakcja na strach. Rzuciliśmy się do ucieczki, świece zgasły. Po kilku upadkach w tej ucieczce w kompletnej ciemności, miałem poranione kolana, guza na głowie jak śliwka i zgubiłem jeden sandałek. Wreszcie światełko w tunelu, jest już wyjście wśród gruzów. Na trawie obok ruiny pałacu Schustra, grupa starszych chłopaków pije wódkę. Przyglądają się nam zaskoczeni. Opowiadamy gorączkowo, jeden przez drugiego, co widzieliśmy. Pada hasło: - dolary. I błysk w oczach naszych starszych kolegów. Zakazali nam mówić, co widzieliśmy. Powiedzieli, że tam pójdą sprawdzić. Ja już ochłonąłem i prosiłem, żeby znaleźli mój zgubiony sandałek. Sandałki miałem piękne, nowe, z żółtej skóry, kupione kilka dni wcześniej na bazarze Różyckiego. Dostałem ten sandałek jeszcze w tym samym dniu wieczorem. I każdy z naszej małej grupki odkrywców dostał kilogram krówek. Do późnej nocy płonęło ognisko przy ruinach, a przy nim starsi balowali, a my objedzeni krówkami, czuliśmy się jak bohaterowie. Każdy cieszył się z innego powodu. Ja byłem szczęśliwy, bo znowu miałem oba sandałki, starsi chłopcy natomiast cieszyli się z kasy, która spadła im nie tyle z nieba, ile wyskoczyła spod ziemi! Mieli na popijawę. Ponad 20 tys. zielonych. Nieboszczyk był kurierem, który przenosił żołd przeznaczony dla Armii Krajowej, pewnie został ranny w ostatnim dniu Powstania Warszawskiego na Mokotowie. Schronił się w lochu, gdzie skonał z upływu krwi.

piątek, 23 marca 2012

WENUS, JOWISZ, ZIEMIA I PENTAGRAM



Blisko połowy marca nastąpi wyjątkowe zbliżenie Wenus do Jowisza. 11 marca planety będą się znajdować jedna obok drugiej. Natomiast 13 marca zbliżenie obu planet będzie największe. Wieczory w tych dniach warto sobie zarezerwować na sesję fotograficzną niecodziennego zjawiska. 26 marca wieczorem nieco poniżej Wenus znajdzie się Księżyc tuż po nowiu. Zbliżenie się obu obiektów również będzie duże. Dodatkowo Wenus znajdzie się wtedy w maksimum widoczności, ponieważ jaśnieć będzie najwyżej nad horyzontem. A ja chcę pokazać, jaki rysunek na niebie, od czasu do czasu tworzy duet : Wenus - Ziemia.--------------------------------------------§ § Idealny pentagram powstaje poprzez wyrysowanie przekątnych pięciokąta foremnego i następnie zamazanie oryginału. Kreślimy odcinek z pierwszego wierzchołka pięciokąta do trzeciego, potem odcinek z trzeciego do piątego, z piątego do drugiego, z drugiego do czwartego i z czwartego do pierwszego.

§ Można również wydłużać boki pięciokąta do momentu spotkania, otrzymując większy pentagram.

§ Innym sposobem jest połączenie ramion gwiazdy pięcioramiennej liniami prowadzonymi wewnątrz niej.

Kąt wewnętrzny pentagramu ma miarę 36°.

W pentagramie ukryty jest złoty podział, φ = (1+√5)/2 = 1.61803398.....Opis równania z kolorami w Wikipedii.....I przypominam, że pomnożenie roku Wenus przez 1,618 daje rok Ziemi.

NIC NIE MUSISZ - WSZYSTKO MOŻESZ


Zapamiętaj: - Nie ograniczaj kreatywności do jednej dziedziny. W ogóle się nie ograniczaj. Muszę...... Nic nie musisz, ale wszystko możesz! Czerp radość z działania. Jesteś człowiekiem kreatywnym. Wszystko, co robi człowiek kreatywny jest kreatywne, także chodzenie i sprzątanie. Nawet jeśli będzie cicho siedział i nic nie robił – nawet nic nie robienie będzie kreatywne. Budda siedzący pod drzewem bodhi, nie robiący nic, jest największym twórcą, jakiego zna świat. Kiedy to zrozumiesz – że to ty, konkretny człowiek, jesteś, lub nie jesteś kreatywny, wtedy ten problem zniknie. Pamiętasz słowa Jezusa? – „Niech się dzieje według wiary twojej”............Cokolwiek robisz, jeśli przepełnia cię radość - robisz to z miłością. Jeśli nie robisz tego tylko dla pieniędzy, wtedy jest to kreatywne. Jeśli coś wypływa z twojego wnętrza, jeśli coś cię rozwija, to jest duchowe, jest kreatywne, jest boskie. Im bardziej jesteś kreatywny, tym bardziej boski się stajesz. Kochaj to, co robisz. Wtedy zobaczysz, że nawet sprzątanie może stać się kreatywne. Jeśli będziesz myć podłogę z ogromną miłością, stworzysz niewidzialny obraz. Możesz także prasować. Kreatywność to kochanie tego, co się robi – znajdowanie w tym przyjemności, celebrowanie tego! Może nikt się nigdy o tym nie dowie.......kto bowiem będzie cię chwalił za umycie podłogi? Historia tego nie zauważy, gazety nie bedą o tym pisać, ani nie opublikują twoich zdjęć, ale to nie ma znaczenia. To, co zrobiłeś miało wartość dla ciebie, sprawiło ci przyjemność. Skup się na tym, aby to, co robisz sprawiało ci radość, aby było twoją miłością. Jeśli tak się stanie, będzie to kreatywne. Małe rzeczy stają się wielkie dzięki dotykowi miłości i uwielbienia.

czwartek, 22 marca 2012

DAYTRADING




METEORY ---Około 24 marca będziemy mogli zobaczyć jedno z maksimów aktywności roju Wirginid. Ze względu na to, że radiant znajduje się w gwiazdozbiorze Panny, to "spadające" gwiazdy będziemy mogli zaobserwować przez całą noc od południowo-wschodniego po południowo-zachodnie niebo.------. A co tam panie na giełdzie? Spada, tuż tuż większe podwójne dno. Dla daytraderów to obojętne, podążają za rynkiem - zarabiają według sygnałów krótkoterminowych. Czyli im wisi, czy spada, czy rośnie. Jestem bardzo zadowolony z moich uczniów, często mają lepsze wyniki niż nauczyciel. Dla chcących zarabiać na akcjach jeszcze nie wybiła godzina........ : -„ Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny” – Jan Sztaudynger. Świeca dzienna FW i tym bardziej Wigu 20 zadołowała pod SMA 18. I obrazki na dzisiaj pod tytułem: "Odwaga staniała"........... Oraz fraszka - Reduta: - „ Wstąpiłem na ciało. Samo tego chciało” – Jan Sztaudynger .

MA 55 i DAX ( 22 marca )

Widać, że gra jest na MA 55 w interwale jednej godziny

środa, 21 marca 2012

Polskie kontrakty terminowe - FW


I takie tam kreski kolorowe na wykresie 10 minut........Piszą analitycy: - "brak większego zainteresowania naszym rynkiem". Dla mnie to bełkot. Przecież fale muszą się zbudować! Jak się zbudują, to kapitał jest wystarczający, żeby ruszyć rynkiem! A pieniądze widać we wskaźniku dziennym MFI. Świeca dzienna FW zamknęła się ponad SMA 18. Zamiast czytać innych, popatrzmy na lukę pomiędzy 13 a 14 marca. Zamknięta? I na jakim poziomie jest szczyt ewentualnej pierwszej fali z początku marca. Piszą analitycy, a to są mężczyźni....... Męskie gusta: -"Mężczyźni patrzą tylko na nogi, choć to dopiero w połowie drogi". -(Jan Sztaudynger)

piątek, 16 marca 2012

Jezus był w Indiach


Jezus zmarł w Indiach. Tu wrócił. Bo tu już raz. W wieku 13 – 30 przewędrował Egipt, Indie Ladakh i Tybet. W Kaszmirze zachował się jego grób. Jest na nim napis po hebrajsku, a w Indiach przecież nie ma Żydów. Napis brzmi:- Jeszua. „ Przybył tu Jeszua – podany czas, data – wielki mistrz, żył w milczeniu wśród uczniów, żył długo - 112 lat, nazywał się Pasterzem”. Dlatego to miejsce zostało nazwane „wioską pasterza”. Możecie tam pojechać, wioska wciąż istnieje i nazywa się Pahlagam, co w hindi oznacza właśnie „wioskę pasterza”. Jeszcze dziwniejsze jest to, że Mojżesz również zmarł w Indiach. - (Osho) -----i miłego weekendu dla czytelników!

O inwestowaniu i o życiu

-LUBIMY NA KIMŚ SIĘ OPRZEĆ. Jest to naturalna potrzeba . Najlepiej, żeby nam ktoś powiedział jak mamy żyć! Wtedy nie trzeba byłoby myśleć ! Co za błogostan.! A ja powtarzam : - niestety myśleć trzeba , i nikomu nie wierzyć , żadnemu guru ,zaglądać pod każdy kamień , sprawdzać wszystko samemu . Innej drogi nie ma !Tylko sobie ufać . ( Lord Kelvin – Gość ) Można się oprzeć na średnich lub wskażnikach. Czasami wydaje się, że one zawodzą, a przyczyna jest taka, że fale inaczej przebiegły . Czyli dywergencja ,czyli dłuższy trend w jedną stronę . -----Często słyszę : „ OBRAZIŁAM -EM SIĘ NA RYNEK „ ! A może poszukać przyczyny w sobie ? Dlatego powtarzamy elementarz . Przez jakie rafy trzeba przejść ? ( myślę , że wszyscy dobrze zarabiający inwestorzy przez nie przeszli ) 

1 – Brak strategii , czyli nie zadaliśmy sobie podstawowego pytania : jak chcemy zarabiać , krótkoterminowo , i co rozumiemy pod tym terminem . Czy średnioterminowo i co rozumiemy pod tym określeniem . Inaczej , czy chcemy usiąść przed komputerem i zarobić powiedzmy 50 % w tydzień ? ( To 30 punktów na jednym CFD na Polanda 20). Czy też nie siedzieć przy kompie intradayowo i w miesiąc zarobić 50 % ? . Czy też na akcjach .? Gdy na akcjach, to tylko w górę. I kto to wymyślił ruch na północ lub południe? I po co to? Spada albo rośnie. To za mało wyraźne? I strategia inwestowania – na czym się opieramy i kiedy sygnały. 

2– Brak stopa. ( Ucinaj straty) 


3 - Ale to trudne ! Tyle wiedzy ! Głowa puchnie. Chyba nie dam rady. Można dostać kręćka ! Po „jakimś” czasie odrzucimy 90 % wiedzy, wybierając dla siebie 10 %. I gra muzyka! Zobaczcie co na ten temat mówi Sai Baba .( Bądż elastyczny – odrzuć balast ).

 Żeby nie było niedomówień : Sai Baba to nie guru, czyli kapłan , czyli osoba , której mamy NIE ufać, czyli pasożyt. Sai Baba to Chrystus , Budda i Mahomet w jednej osobie. Mogę się mylić, ale tak zakładam . Minęło 15 lat od momentu śmierci klinicznej z której wyszedłem .. Czasami wracam do tych wspomnień . Wyraźnych, ostrych, namacalnych, gdy działały wszystkie zmysły Wzrok, smak,dotyk, słuch i powonienie. Pokazano mi jak żyć . Nie chciałem wracać . Było niebiańsko ! Nic mnie nie bolało . ( przez osiem miesięcy „leżenia” w szpitalu nie wziąłem nigdy proszka ani zastrzyku przeciwbólowego – nie wiem, co ja chciałem tym udowodnić ! Ale tak było . Wiele razy modliłem się : - „Panie Boże , zabierz mnie stąd ! Popieprzyło mi się w głowie i wszystko straciło sens”. No i Bóg mnie wysłuchał . Pokazał conieco, przydzielił maksymę : ----„ trumna nie ma kieszeni”. --- 
NIE ZABIERZESZ NA TAMTEN ŚWIAT MAJĄTKU – RACZEJ ZOSTAW PO SOBIE WSPOMNIENIA..................... i kopnął w d...... ( dosłownie ) bo nie chciałem wracać . Wpadłem do swojego ciała, które leżało na stole operacyjnym i usłyszałem : WRACA ! To powiedział któryś z lekarzy. A moje ciało odbierałem wtedy jako zimny, mokry, zawszony kożuch ! Czy może być coś bardziej obrzydliwego ? Dlatego kopnięcie było niezbędne . Ale dość tych wynurzeń . 4– otwieramy pozycję dobrze i od razu się w niej zakochujemy . -" Jaka to piękna pozycja ! Będę ją sobie teraz trzymał" ! Rynek nas walnie tyle razy, aż dotrze do nas : ----
Twoim celem zarabianie ( głąbie ) a nie trzymanie pozycji. Trzymać to można broszkę w garści proszę panów.! A panie trzymają drążek ( zmiany biegów ) Czy nie uczę : - ELASTYCZNIE ZA RYNKIEM, -przesuwaj stopa, oraz – UCINAJ STRATY ! ??? Nie trzymać się prognozy, która może być nietrafiona .! TO RYNEK MA ZAWSZE RACJĘ , a nie my. I stopa zakładać!!!!!!!!! -----------
O tym , i pozostałych błędach nigdy nie za dużo. Ale jednego możemy być pewni : będziemy tak długo dostawać po głowie ( straty ), aż przejrzymy na oczy, mgła się podniesie i nie będzie potrzeba latarki, żeby zobaczyć, gdzie jesteśmy. -------------------------------------
 Kwintesencja , którą bardzo lubię : SZUKAJ DROGI NA SKRÓT, NIE CZYTAJ WSZYSTKIEGO, BO CI ŻYCIA ZABRAKNIE . DOPUSZCZALNA METODA – ZNAJDŻ NAUCZYCIELA . NAUCZYCIELA W DOWOLNEJ , WYBRANEJ PRZEZ CIEBIE DZIEDZINIE ŻYCIA. Każda osoba na naszej drodze, czegoś nas uczy, także ta osoba, która ogranicza, narzuca, chce nas zmienić i ma muchy w nosie. Bo dzięki temu przypominamy sobie, że jest Wolność. A gdy masz jakiekolwiek wątpliwości po prostu ZAPYTAJ SERCA.

czwartek, 15 marca 2012

Spałeś w czasie mszy


Żyjemy w pomieszaniu . Nikt nie jest przytomny . Nikt nie słucha tego, co się do niego mówi . Przez większą część czasu masz oczy otwarte i nie chrapiesz . Nie oznacza to jednak, że jesteś przebudzony. Oznacza to, że udajesz przebudzonego . W twoim wnętrzu jest wiele myśli, pomieszania, wiele dzikich koni . Czy możesz cokolwiek zobaczyć ? Chociaż twoje oczy są otwarte, to jednak nie widzisz. Chociaż twoje uszy są otwarte, nie słyszysz . Zadziwiające jest, jak natura stworzyła oczy i uszy. Masz powieki, które pozwalają ci zamykać oczy . Natura poskąpiła ci jednak powiek do zamykania i otwierania uszu, ponieważ wie, że ciągle wsłuchujesz się w swoje myśli . Uszy nie potrzebują powiek. Zawsze są głuche. Praktycznie nie słyszysz, lub słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć. ---------------------------------------------------------- Słyszałem historię ........... Po niedzielnym nabożeństwie kaznodzieja zatrzymał pewnego człowieka, który głośno chrapał podczas kazania, i powiedział : - "To nie jest w porządku . Chrapałeś podczas kazania" . - "Przepraszam ,następnym razem nie usnę , będę uważał" – odpowiedział upomniany . Na to kaznodzieja : - "Spało wiele osób, a ty mogłeś je obudzić. Nie troszczę się o to, że nie słyszałeś kazania . Troszczę się o resztę zgromadzonych . Chrapałeś tak głośno, że mogłeś ich obudzić . Powtarzam to kazanie w każdą niedzielę. Jeżeli obudziłbyś tych ludzi, miałbym więcej pracy. Musiałbym za każdym razem przygotowywać nowe kazanie. To wymagałoby wysiłku. A wysilać się nie chcę. Wygłaszam ciągle to samo kazanie i nikt nie ma zastrzeżeń, ponieważ nikt go nie słyszy". ---------------------------Możesz wstąpić do dowolnego kościoła i zobaczysz tam ludzi, którzy głęboko śpią. Jest to miejsce, w którym znajdują trochę odpoczynku od codziennych spraw . Jeśli idzie o życie duchowe, można powiedzieć, że ludzie śpią przez 24 godziny na dobę. W czasie tego snu doświadczają złości i pożądania. Osoba, która opanowała sztukę uważnej obserwacji, dysponuje złotym kluczem. Mogą się pojawiać różne stany wewnętrzne : złość, chciwość, pożądanie, namiętność . A ona przygląda się im tylko .....W czasie obserwowania umysł stopniowo uwalnia się od swojej zawartości, aż pewnego dnia ZNIKNIE . Nie może istnieć bez gniewu, miłości, nienawiści . W procesie obserwacji uwalniasz się nie tylko od gniewu, ale także od części swego umysłu . Pewnego dnia z zaskoczeniem stwierdzisz, że duża część twego umysłu znikła. Jesteś obserwatorem, który stoi na szczycie wzgórza . To najpiękniejszy moment. Od tej chwili rozpoczyna się prawdziwe życie .

Kult Solarny

Nieco zmieniony post sprzed dwóch lat: ----Zegar czasu robi zaskakujące rzeczy. Jak wiecie, jestem dziadkiem, i okazało się, że mój wnuczek 17 letni , też się zakochał. Przypadek. Tak samo zaskakujące dla mnie były słowa mojej matki, że przyjdzie moment, gdy będę dziadkiem, a potem ojcem. To się sprawdziło. A zobaczcie jak to brzmi dziwnie. Tym bardziej, że matka usłyszała tę przepowiednię od Żydówki – wróżki, nazywanej Pytią. Był rok 1937. Pytia przepowiedziała matce całe życie. Że niedługo będzie za granicą. I będzie cierpiała straszny głód. To zupełnie wydawało się nieprawdopodobne, bo matka pomimo młodego wieku, miała głowę do handlu i była już zamożna. Wojna. Obóz koncentracyjny. Matka jadła trawę zrywaną za drutami obozu, ale sięgnąć można było tylko tyle ile długości ręki. Strażnicy byli ludzcy i widzieli to, ale nie strzelali. Znacie moją dociekliwość. Gdy jakiś temat mnie zainteresuje, nie odpuszczę, dopóki nie wyrobię sobie własnego zdania. I takim tematem, był znak ryby na samochodach. Myślałem, że to wędkarze. Ale okazało się, że to znak chrześcijański. Zaraz, zaraz. Zawsze coś jest pierwsze. A potem to tylko plagiat. Czyli zwykła kradzież. Ryba to znak astrologiczny Solarnego Królestwa Ery Ryb. Proste. Znak Zodiaku. Jeden z dwunastu. .......”Ktoś” go w takim razie sobie przywłaszczył. To podobno "pogański" znak. Pycha jest w tym słowie! Na Łysej Górze na przykład jest taras widokowy przy którym opisano to, co widać. Otóż widać "pogański" wał kultowy, który ma dwa kilometry. A ile trwało to „pogaństwo”? 30.000 lat? Kult słowiański – wierzenia naszych ojców czarni nazywają pogaństwem? A jakie mają do tego prawo? Czarni istnieją tylko dwa tysiące lat. Łysa Góra – sabaty czarownic. Mądrych kobiet, które stały sie zagrożeniem dla czarnych. Ile trwa jedna Era? 25920 lat : 12 = 2160 lat I teraz tak napiszę : Nie chcę ranić niczyich uczuć, chcę być akademicko dokładny w dochodzeniu do prawdy. Moje poglądy znacie. Spotykam się z Bogiem w świątyni mojego ciała, do tego nie jest mi potrzebny czarny pośrednik. PLAGIAT , czyli, podobieństwa między religią egipską i chrześcijańską. Potop – epos Gilgamesza 2600 pne. Wielki potop zesłany przez Boga, Arka ratująca zwierzęta, a nawet uwolnienie i powrót gołębia. Następnie mit o Sargonie z Akkad, około 2250 pne. Po urodzeniu, aby uniknąć śmierci, został włożony do kosza i puszczony rzeką. Uratowany, i wychowany na księcia, przez królewnę Akki. Czy to nie historia Mojżesza? Mojżesz znany jako dawca prawa, bo dał 10 przykazań. A na Krecie grubo wcześniej żył Minos, który zstapił z góry Dicta, gdzie Zeus dał mu święte prawa. W Egipcie Mises zniósł kamienne tablice ze spisanym prawem. Tak samo było z MANU – Indie. Manu, Minos, Mises, Moses ( Mojżesz ) czy nie podobny żródłosłów? 10 przykazań zaczerpnięto dosłownie z egipskiej Księgi Zmarłych. np. nie ukradłem – nie kradnij. Nie zabiłem – nie zabijaj. nie skłamałem – nie dawaj fałszywego świadectwa. Religia egipska jest podstawą chrześcijańskiej teologii. Bo to z niej wywodzi się chrzest, życie po życiu, sąd ostateczny, dziewicorództwo, wskrzeszenie zmarłych, ukrzyżowanie, arka zbawienia, obrzezanie, zbawiciele, święta komunia, wielka powódź, Wielkanoc, Boże Narodzenie, Pascha itd. Chrześcijański męczennik – św. Justyn powiedział : - „Kiedy mówimy, że Jezus został poczęty bez sexu, umarł na krzyżu, zmartwychwstał i wstąpił do Nieba, pokazujemy, że chrześcijaństwo jest podobne do religii pogańskich”. -------- I tu św. Justyn podaje czyja to sprawka. Diabła. Bo to Diabeł przewidział, co Jezus zrobi, dlatego wcześniej stworzył takie same mity w świecie Pogan. Thot zwiastuje dziewicy, że powije Horusa. Potem Nef – Duch Święty zapładnia dziewicę, która rodzi Uwielbianego. Niepokalane narodziny, 12 uczniów, zdradzony, zmartwychwstał. O co w tym wszystkim chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze lub władzę, bo to w końcu jedno i to samo. Zyskać kontrolę nad ludżmi. W 325 roku cesarz Rzymu Konstantyn, zwołał Radę Nicei i zatwierdził POLITYCZNĄ DOKTRYNĘ CHRZEŚCIJAŃSTWA. Historia kościoła to krew i kłamstwa, Ciemne Wieki, Inkwizycja. A historia najnowsza? Błogosławieństwo Papieża dla Mussoliniego ? Z Ciemnych Wieków wzięły się Krucjaty, czyli Dżihad. Europa już przeszła przez fanatyzm religijny. Nie potępiajmy innych, gdy my byliśmy tacy sami. Chrześcijaństwo służyło oderwaniu ludzi od naturalnego świata. Dajemy władzę ludziom ( teraz to bardziej politycy ) którzy manipulują i kontrolują. Jeśli ktoś szuka prawdy, strażnicy wiary nie wchodzą z nim w dyskusję, lub używają inwektyw. Żaden ze współczesnych Jezusowi dziejopisów nie opisał tej postaci. Kościół powołuje się na Pliniusza Młodszego, Swetoniusza, Tacyta. Każdy z nich podaje kilka zdań dotyczących jedynie tytułu < Pomazaniec >. ( Muzułmanie i religia sufich, podają kilka historii z życia Jezusa, całkiem nieznanych chrześcijaństwu, one nie mieszczą się w doktrynie - lub pycha kościoła jest niezgłębiona). Czwarte zródło to fikcja stworzona przez kościół – Józef Flawiusz. Wniosek ? Prawdziwą religią jest Kult Solarny. To pierwowzór. A słowa Jezusa przytoczone w Ewangelii św. Tomasza? ---

OSHO

CHRZEŚCIJAŃSTWO:

NAJBARDZIEJ ŚMIERTELNA ZE WSZYSTKICH TRUCIZN

Przygotowuję się merytorycznie od tygodnia do zaprezentowania myśli Osho z książki wymienionej w tytule.Potrwa to jeszcze jakiś czas.Taki ocean argumentów niełatwo ogarnąć. Osho jest według Dalajlamy jednym z największych nauczycieli duchowych XX wieku.-------------

Największy heretyk

Największy obrazoburca

Największy antychryst

Największy immoralista

Największy szarlatan

Największy mistrz Zenu

Największy sceptyk

Najbardziej ukochany mistrz

Najniebezpieczniejszy człowiek

Największy gigant stulecia

Największy mistyk

Największy duchowy geniusz

Największy komunista

Największy anarchista

Największy duchowy terrorysta

Największa inteligencja w historii ludzkości

Największy Budda, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi

Największy ateista

Największy bezbożny boski człowiek

Czy uwierzycie, że wszystkie te, tak różniące się od siebie opinie dotyczą jednego człowieka, Osho Rajneesha?

Łączy je tylko jedno słowo: NAJWIĘKSZY

Dr George Meredith