wtorek, 10 stycznia 2017

Białośnieżna bajka

Wyruszam do Przełęczy Żebrak.
Powiedziałem Henrykowi, że jeśli droga będzie przetarta, pewnie wrócę za sześć godzin.
      Przechodzę obok Nalewkarni Bogdana
Minus 17 było przy Kołybie, a tu na dole dużo zimniej, bo wschodni wiatr wieje przenikliwe. Powinienem założyć dodatkową czapkę. Z komina Nalewkarni leci dym. Wiatr ze wschodu, czyli na mróz. Bogdan przepala, żeby rury nie popękały.
Mijam teren Marii Od Koni.


Rzeźba stoi bez zmian. (Centralny punkt zdjęcia)
Nie wiadomo, czy ona przedstawia Jezusa, czy też Mojżesza, bo przecież na szczycie wzgórza jest kirkut.
Przypomina mi się dowcip.

Jezus zasiadł z Apostołami do gry w kości.
Pierwszy rzucił Judasz – ustawiły się same szóstki!
Rzuca Jezus – wypadają same siódemki!
Judasz na to: – o Jezu! A ty znowu tworzysz cuda zamiast grać!

Powietrze ostre, droga odgarnięta, leży tylko 10 cm puchu śniegowego, bardzo dobrze się idzie. Śnieg pod butami śpiewa – skrzypi charakterystycznie. Jak to w mróz.

Idę, skrzypię i myślę (bo mam czas)

Ludzie, którzy cierpią, nie mogą odnaleźć Boga poprzez cierpienie, póki bowiem człowiek cierpi, znaczy to, że stawia opór.
Jeśli natomiast przestali cierpieć, oznacza to, że odnaleźli Go dzięki poddaniu – czyli całkowitej zgodzie na to, co jest, do której to wielkie cierpienie ich zmusiło.
Widocznie na jakimś poziomie uświadomili sobie, że sami tworzą swój ból.
Opór i umysł są od siebie nieodłączne, a więc zaprzestając oporu – poddając się, kładziesz kres władzy umysłu nad tobą, zrzucasz z tronu fałszywego bożka, uzurpatora.
Ulatniają się wtedy wszelkie osądy, wkraczasz w cichy bezruch, pełen radości.

Idę, skrzyp, skrzyp pod butami i w tej radości przypomina mi się następny dowcip:

Pani w szkole podaje uczniom temat wypracowania: - Mają być w nim zawarte cztery wątki: Religijny, historyczny, miłosny i sensacyjny.
Mija kilka minut, dzieci piszą pracowicie, tylko Jasio rozsiadł się wygodnie i patrzy w sufit.
Czemu nie piszesz Jasiu? - Pyta nauczycielka.
Bo już napisałem – odpowiada Jasio.
No to przeczytaj!
Jasio czyta:

O Boże! (wątek religijny)
Powiedziała Hrabina (wątek historyczny)
Zaszłam w ciążę (wątek miłosny)
Tylko nie wiem z kim! (wątek sensacyjny).

Zachmurzyło się, zaczyna sypać, wiatr huczy w wierzchołkach drzew, ale idzie się super extra! Dobry nastrój jest niezastąpiony!

Do dwóch trzecich drogi było odgarnięte. Potem zaczął się odcinek, którym pług jechał pewnie dwa dni temu. Śniegu jest tu na 40 cm, idzie się wolniej, ale dość dobrze, bo śnieg puszysty. Ucichło skrzyp, skrzyp.
     Przypominam sobie jak to się idzie godzinami, a wokół ani jednego człowieka. Nawet nie ma śladów zwierząt. Czysta biel. Ślady widziałem tylko na terenie Henryka: to były ślady lisa i wilka – zwiadowcy.
Dochodzę do skrzyżowania, gdzie droga ma rozwidlenie do Mikowa i Bystrego. Do przełęczy jest jeszcze 200 metrów. No tędy pług nie jechał wcale. Śnieg sięga miejscami do pasa, a wokół białośnieżna bajka.






Ależ cudna wycieczka!





W Kołybie niespodzianka: - Henryk potwierdził swój talent kulinarny - ugotował tak niezrównaną zupę, że ma ona wszystkie inne zupy pod sobą!

Pycha! Dziękujemy! (Bo jest nas dwóch – ja i mój brzuch)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz